sobota, 28 marca 2015

ANTY perspirant z firmy ZIAJA




Nie będę ukrywać, że od jakiegoś czasu mam bardzo mało czasu :)) ale znalazłam dzisiaj chwilkę aby napisać Wam parę słów na temat mojego nowego produktu

Ziaja antyperspirant ochrona przeciwbakteryjna.. Cóż mogę powiedzieć.. Nigdy nie lubiłam antyperspirantów w kulce.
Zawsze jakoś odpychało mnie to, że parę razy dotykam nim pach.. miałam wrażenie, że to nie higieniczne.. Ale niestety od jakiegoś czasu miałam taki problem, że psikając się dezodorantami w sprayu pociłam się jeszcze bardziej i pojawiał się brzydki zapach- chyba jakaś reakcja alergiczna mojego organizmu.. No więc kupowałam ciągle inne antyperspiranty szukając czegoś co okaże się odpowiednie dla mnie.

Pewnego dnia podczas zakupów w aptece zauważyłam Antyperspirant z Ziaja i postanowiłam go przetestować. Zapłaciłam za niego 7.50zł i powiem szczerze, że jestem zadowolona. Smaruje nim swoje pachy zawsze rano- w ciągu dnia nie muszę powtarzać tej czynności. Nie pojawia się brzydki zapach, nie pocę się mocniej.
Antyperspirant ma bardzo ładny zapach taki delikatny, prawie nie wyczuwalny. Dodam jeszcze, że noszę dużo czarnych ubrań więc plusem jest to, że nie zostawia plam.

Jak na razie będę używała właśnie jego. Na dzień dzisiejszy serdecznie polecam

Niżej wklejam zdjęcie składu który jest krótki a to mi się podoba. Jakby kogoś zainteresował ten produkt powinien być dostępny w większości aptek oraz w punktach ZIAJA




Mam nadzieje, że spodobała Wam się ta krótka recenzja :)

Zapraszam do obserwowania i odwiedzania mojego blog, esmella . 

wtorek, 24 marca 2015

Mój domowy pedicure







Już coraz bliżej lato, nie mogę się doczekać. Postanowiłam, że w dzisiejszym poście przedstawie wam w jaki sposób wykonuje mój domowy pedicure i opowiem coś o nim.

Zacznijmy od tego, że ja pedicure wykonuje co 2 tygodnie, ze względu na to, że moje paznokcie wrastają mi w palec i gdy dłużej nie wezmę się za nie to przeżywam straszne bóle. Znam panie które wykonują pedicure raz na miesiąc nawet rzadziej, ponieważ paznokcie u nóg rosną bardzo wolno ale jeżeli ktoś ma ten sam problem co ja to zalecam wykonywać go częściej.

Teraz chciałabym przedstawić wam po kolei co robię podczas domowego pedicure.



Na początku zmywam lakier, który pozostał z poprzedniego pedicure. Używam do tego najczęściej zmywacza z ISANY, ponieważ jest tani, dobrze zmywa nawet czerwony i czarny lakier i nie wysusza paznokci. Gdy jednak mam na stopach lakier hybrydowy usuwam go acetonem.




Następnie skracam moje paznokcie obcinaczkami i nadaje im odpowiedni kształt pilniczkiem (piłuje paznokcie na kwadratowo, delikatnie zaokrąglając boki paznokci).

Dlaczego obcinam i piłuje paznokcie przed moczeniem? Otóż, był moment, że robiłam to po moczeniu stóp ale wtedy paznokcie są miękkie, rozłamują się pod obcinaczkami.. Jestem bardziej zadowolona z efektu pedicure gdy obcinam paznokcie przed moczeniem.




Kolejnym etapem mojego domowego zabiegu jest starcie zrogowaciałego naskórka z pięt. Tą czynność również wykonuje gdy moje stopy są suche. Moim zdaniem lepiej wtedy schodzi nasz stary naskórek i nie "tworzy grudek" na stopach tak jak podczas tarcia po moczeniu.

Dlaczego tarka Fuss Wohl? Kosztuje w Rossmanie chyba 4.99, dobrze ściera naskórek, używam ją kilka razy, następnie kiedy widzę, że nie trze już dobrze wyrzucam i kupuje nową. Nie jest mi szkoda jej wyrzucić ze względu na cenę. To samo robię z pilniczkami..



Następnie biorę miskę, wlewam do niej ciepłej wody wsypuje 4 łyżki soli kuchennej (najczęściej grubej, lecz skończyła się) oraz oliwę z oliwek- kilka kropel.

Sól kuchenna zmiękcza popękane stopy (nie mam problemu z popękanymi stopami ale lubię jak moje stópki są miękkie.

Oliwa z oliwek nawilża i natłuszcza skórę pięt.

Uwaga !!

Jeżeli planujecie namaczanie stóp w wodzie z oliwą z oliwek a następnie planujecie malowanie paznokci pamiętajcie aby dobrze odtłuścić płytkę paznokcia. Jak to zrobić? Bierzemy spirytus salicylowy, zmywacz do paznokci lub specjalny do tego cleaner i wacikiem nasączonym w jednym z tych płynów przecieramy naszą płytkę. Następnie namaczamy np. patyczek higieniczny i nim odtłuszczamy miejsca naokoło paznokcia. Po co to robimy? Otóż lakier nie lubi tłustych paznokci, kiedy pomalujemy nasze paznokcie lakierem w momencie gdy nie są odtłuszczone za moment możemy powtórzyć nasze malowanie.

Gdy woda w misce przygotowana, wkładam stopy i trzymam je w niej około 15-20 minut, czasem nawet krócej zależy czy mi się chce siedzieć bez ruchu..



Po namoczeniu osuszam stopy ręcznikiem i wsmarowuje w nie krem do pięt z Avon (kosztuje ok. 10zł) lub maść z nagietka. Krem z Avon stosuje zazwyczaj raz w tygodniu po kąpaniu na pięty a maść z nagietka zazwyczaj po pedicure. Maść z nagietka polecana jest do skóry problematycznej, zniszczonej suchej i wrażliwej. Działa bardzo dobrze na skórę naszych stóp. Niektórzy mówią, że śmierdzi ale mi się podoba ten zapach przyjemny jest. Pamiętajmy o tym, że jeżeli planujemy malować nasze paznokcie to wsmarowując krem omijajmy paznokcie :)




Maść ochronną z witaminą A używam do stóp gdy jest na dworze mróz (w celu ochronienia ich przed działaniem niskiej temperatury) lub gdy są bardzo mocno zniszczone (czasem gdy dużo chodzę albo noszę wysokie buty moje stopy są w gorszym stanie.



Na koniec maluje paznokcie albo odżywką z Eveline. Albo zostawiam paznokcie z samą odżywką albo nakładam na nie kolorowy lakier. Często nakładam na paznokcie u stóp również lakier hybrydowy (polecam latem).



Jeżeli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej piszcie!!

Jeżeli podoba wam się mój blog, zaobserwuj :)









niedziela, 22 marca 2015

Max Factor 2000 Calorie



Dwa tygodnie temu poczułam brak tuszu, ponieważ wszystkie które miałam zaczęły się pomalutku kończyć. Jakiś czas temu pokochałam firmę Max Factor, a stało się to po zakupie fluidu Lasting Performance i maskary widocznej na zdjęciu poniżej.
Obydwa te produkty kupiłam w Rossmanie na jakiejś promocji. W regularnej cenie (w Rossmanie) obydwa te produkty kosztują 50zł ale w Internecie można kupić je tanie.
Nie chcąc czekać na przesyłkę ze sklepu internetowego postanowiłam, że kupie tusz też z Max Factor ale tańszy. Koleżanka poleciła mi tusz 2000 Calorie (widoczny na zdjęciu poniżej)


Kupiłam go w Rossmanie za 30zł ale można go kupić również TUTAJ (i pewnie nie tylko) za niecałe 20zł.
Powiem tak.. Cena jest stosunkowo niewielka jak na tak dobry tusz.
Bardzo mi się podoba jego szczoteczka (widoczna na zdjęciu poniżej), jest o wiele cieńsza od tych które zawsze używałam. Bardzo dobrze rozczesuje rzęsy wydłuża i delikatnie pogrubia.
Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że jestem z niego bardzo zadowolona. Utrzymuje się cały dzień na rzęsach nie osypuje się.


Jak efekt przedstawia się na moich rzęsach:













Na zdjęciu pierwszym widzimy moje rzęsy bez tuszu, na zdjęciu drugim rzęsy z jedną warstwą tuszu 2000kcal, a na zdjęciu trzecim widzimy moje rzęsy z dwoma warstwami tego tuszu.

Do podkreślenia naturalnej długości rzęs wystarczyłaby tak naprawdę jedna warstwa, ale ja lubię rzęsy mocnej wydłużone więc zazwyczaj nakładam na nie dwie warstwy tuszu.

Zapraszam do komentowania oraz obserwowania mojego bloga :)

sobota, 21 marca 2015

Pędzle SUNSHADE MINERALS

Długo zastanawiałam się jakie pędzle wybrać do mojego codziennego makijażu. Dodam, że uwielbiam się malować, sprawia mi to ogromną radość i daje mi satysfakcje kiedy uda mi się wykonać taki makijaż, który sobie wyobraziłam.

Dlaczego akurat Sunshade Minerals? Szukałam pędzli, które będą dobre i stosunkowo niedrogie. Poszperałam troszeczkę w sieci i natknęłam się na kilka miłych słów na temat tych pędzli. Miały dość dobrą opinię, cena była satysfakcjonująca więc postanowiłam je kupić. Zamówiłam je na TUTAJ. 9 podstawowych pędzli z włosia syntetycznego, które bardzo polubiłam przybyły do mnie bardzo szybko i bardzo tanio, bo zapłaciłam za nie 39zł a przesyłka wyniosła mnie chyba 10zł- dla mnie bomba. Cena super, czas wysyłki super i pędzle też super.
Zapakowane były bardzo estetycznie w lnianym etui (widocznym na zdjęciu wyżej), który na co dzień leży w szafce, a pędzle stoją na półce w szklaneczce.
Cóż mogę więcej o nich powiedzieć.. Każdy z nich różni się od siebie, a razem współpracują bardzo dobrze. Najbardziej lubię pędzle do makijażu oczu. Dzięki nim mój makijaż wygląda o wiele lepiej, ponieważ bardzo ładnie łączą cienie na powiece a jeden z pędzli (na zdjęciu powyżej czwarty od lewej strony) idealnie nadaje się do blendowania cieni. Dodam jeszcze, że są bardzo delikatne i nie podrażniają buzi.
Pędzli tych używam już około 3 miesiące. Jeszcze z żadnego z nich nie wyleciał ani jeden włosek. Na twarzy podczas makijażu również nie widać włosków.
Myje je zazwyczaj raz w tygodniu w szamponie Johnson's Baby, ponieważ jest delikatny i dobrze domywa pędzle (na zdjęciu powyżej widać pędzle prosto po wczorajszej kąpieli :) ).
Powiem, że jak na razie jestem z nich bardzo zadowolona. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nie mają żadnej wady. Wydaje mi się, że są bardzo dobrym rozwiazaniem dla osób które nie chcą wydać na pędzle zbyt dużo pieniędzy, a zależy im na wysokiej jakości.

Pozdrawiam :)

piątek, 20 marca 2015

Miłość od pierwszego wejrzenia


Podczas przedświątecznych zakupów postanowiłam, że zajrzę do Inglota. Mówiąc szczerze nie lubiłam tej firmy z tego względu, że zawiodłam się na ich lakierach do paznokci (na moich paznokciach nie utrzymywały się nawet jedną dobę).. Pomimo to postanowiłam, że kupie jeden z cieni na wypróbowanie. Dużo dobrego słyszałam ich temat.

Wybrałam kolor widoczny na zdjęciu powyżej. Piękna biel z malusimi drobinkami brokatu. Pięknie rozświetla oko. Ostatnio stosuje go pod łuk brwiowy. Cóż mogę powiedzieć.. Zakochałam się.. Cień utrzymuje się na powiece CAŁY DZIEŃ (w tym momencie nie używam bazy pod cienie więc tym bardziej szacunek). Nakładany moimi pędzlami (raczej nie używam aplikatora dołączonego w opakowaniu) nie osypuje się przy aplikacji jak i w ciągu dnia. Świetnie kryje moje cienie na powiekach.
Na zdjęciu powyżej widać mój wczorajszy makijaż. Cień z Inglota o którym pisałam nałożony jest pod łuk brwiowy. Nałożyłam go odrobinkę żeby delikatnie rozjaśnić mój makijaż. Makijaż robiony był około godziny 8, zdjęcie robione było o godzinie 20 i dalej widać, że łuk brwiowy jest rozjaśniony.

Ten cień poprawił o 100% moje spojrzenie na firmę Inglot. Planuje kupić więcej cieni z ich firmy aby przetestować coś z serii cieni matowych. Mam nadzieje, że będą tak samo dobre jak ten który posiadam.


czwartek, 19 marca 2015

Tym razem tanie oznacza nie dobre!

Dwa tygodnie temu podczas zakupów w Biedronce wpadło mi w ręce mleczko nawilżające do oczyszczania i demakijażu twarzy i oczu. Postanowiłam, że wypróbuję ten kosmetyk z dwóch względów: po pierwsze kończył mi się mój płyn micelarny z Eveline (niedługo napisze o nim parę zdań) a po drugie cena tego produktu to niecałe 5 złoty no więc szał..Kupiłam, stosowałam przez ostatnie 14 dni dając szanse temu produktowi nie chcąc oceniać go po dwóch  pierwszych dniach .. Dzisiaj użyłam go po raz czternasty i ostatni... Jeżeli chodzi o demakijaż twarzy to muszę przyznać, że nie jest źle ale jeżeli chodzi o demakijaż oczu to to jest jakaś masakra. Moje oczy po kontakcie z tym mleczkiem są bardzo podrażnione .. nie dość, że czerwone to jeszcze łzawią.. No niestety nie sprawdził mi się ten produkt.. Chociaż cena bardzo zachęca ale pomimo to kupiłam go pierwszy i ostatni raz ze względu na to, że jeżeli na opakowaniu jest napisane, że mleczko jest do demakijażu oczu to nie powinien podrażniać.

Zalotka. Hit czy kit?

                                                                        
Moim zdaniem aby podkreślić urodę nie potrzeba wiele. Najczęściej wystarczy parę ruchów masakrą i kobieta wygląda o wiele lepiej. Osobiście mam bzika na punkcie odpowiednio pogrubionych i wydłużonych rzęs, a jeżeli jeszcze do tego są podkręcone to nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Szukając różnych sposobów na podkręcanie moich rzęs trafiłam na artykuł na temat zalotek. Postanowiłam, że zakupie jedną i wypróbuję. Moją pierwszą zalotkę kupiłam w jakimś chińskim sklepie ze niecałe 5 zł. Jaki był efekt? Bardzo widoczny. Otóż, moje rzęsy dosłownie trafił szlak... może po bezpośrednim zastosowaniu były trochę pokręcone ale co z tego jeżeli zrobiły się bardzo kruche.. dodam jeszcze, że używałam jej bardzo delikatnie nie wywierając zbyt dużego nacisku na rzęsy. Po jakimś czasie postanowiłam, że dam szanse jeszcze jednej zalotce łudząc się, że droższa zalotka okaże się jakimś cudem lepsza. Niestety było przeciwnie.. Pomimo to , że moja druga  zalotka była o 20 złoty droższa od mojej pierwszej efekty były takie same. Rzęsy osłabione wypadające, tragedia..                                  
Podsumowując powiem, że osobiście nie polecam używania jakichkolwiek zalotek. Już od jakiegoś czasu nie używam zalotek a stosuje jedynie tusz do rzęs i jestem o wiele bardziej zadowolona z efektu. Moim zdaniem delikatne podkręcanie rzęs nie jest warte osłabienia ich struktury. Lepiej dobrze dopasować tusz do swoich potrzeb :)